Islandia. Magiczna i jednocześnie tajemnicza wyspa, która przyciąga rzesze podróżników z całego świata. Raj dla fotografów i miłośników przyrody. Zachwycające krajobrazy, które zadziwiają swą różnorodnością. To wyjątkowe miejsce na świecie gdzie w jednym miejscu można znaleźć 800 gorących źródeł, 10 tys. wodospadów, ponad 100 wulkanów (z czego 35 jest aktywnych), oglądać zorzę polarną i eksplorować największy lodowiec Europy. Ultima Thule jak to określano w średniowieczu odległe miejsce znajdujące się poza “granicami znanego świata”.

Islandia fascynuje niezależnie od pory roku, niemniej jednak zachęcam do wyjazdu zimą. Jest kilka powodów, dla których właśnie ta pora roku najlepiej nadaje się na fotograficzną eskapadę.
- Zimą klimat Islandii nie jest aż tak surowy jakby mogło się początkowo wydawać. Sama nazwa Iceland już skłania nas do wyobrażeń, że mamy do czynienia z krainą ciągłej zmarzliny. Pomimo bliskości koła podbiegunowego docierający tutaj Golfsztrom osłania Islandię przed wpływami zimnych prądów arktycznych, stąd panuje tutaj umiarkowany klimat oceaniczny. Zimą średnia temperatura rzadko spada poniżej -5°C, poza Interiorem gdzie temperatury mogą spaść nawet do -20°C (ale są to tereny wyjątkowo trudno dostępne zimą);
- W 2015 r. na Islandię przybyło ponad milion turystów, to jest ponad 3-krotnie więcej niż lokalna populacja mieszkańców, która wynosi 320-tysięcy. Większość z nich przylatuje w okresie lata (maj-sierpień), aby rozkoszować się beznocnymi dniami i bezśnieżną pogodą. Nie trudno sobie wyobrazić jak na tak małej wyspie zaczyna robić się tłocznie;
- Jak wszędzie na świecie koszty podróży poza sezonem turystycznym są znacznie mniejsze. Za bilet lotniczy, wynajem samochodu, noclegi i wyżywienie zapłacimy znacznie mniej niż latem;
- Jazda samochodem po drogach jest dużo przyjemniejsza bez natłoku autokarów z turystami. Bez problemu znajdziemy wolne miejsce parkingowe przy popularnych atrakcjach turystycznych;
- Wraz z zimą (a ściślej od końca września do końca marca, pomiędzy godziną szóstą po południu a pierwszą w nocy) nadchodzi również czas aktywności zorzy polarnej. Przy odrobinie szczęścia można być świadkiem wspaniałego spektaklu na niebie. Światła zorzy tańczą i mienią się różnymi kolorami (zielone, niebieskie, różowe, fioletowe). Niestety, z uwagi zarówno na pogodę jak i aktywność geomagnetyczną Słońca pozycja ta nie zawsze jest gwarantowana;
- Jeśli ktoś planuje wycieczkę na zwiedzanie jaskiń lodowych, to są one tylko dostępne w okresie zimowym z uwagi na bezpieczeństwo. Dodatkowym atutem zimy jest fakt, że zimne powietrze powoduje, iż lód przybiera piękny, intensywny kolor niebieski;
- Każdy wie, że najciekawsze oświetlenie w fotografii krajobrazowej można uzyskać tuż po wschodzie i zaraz przed zachodem słońca. Zimowe miesiące na Islandii mają tą zaletę, że w ciągu dnia słońce wschodzi niewysoko ponad horyzont, dzięki czemu światło jest miękkie i rozproszone, w efekcie ‘złote godziny’ trwają tutaj znacznie dłużej. W mgliste dni można uzyskać prawdziwie magiczne efekty. I co najważniejsze: nie trzeba wstawać wcześnie rano aby zobaczyć wschód słońca!
- I oczywiście niezapomniane widoki. Strzeliste góry i wulkany pokryte śniegiem, zamarznięte wodospady, lodowce oraz gorące źródła i gejzery bardziej oddają atmosferę krainy lodowej zimą niż latem. To wycieczka do jednego z najpiękniejszych i najbardziej intrygujących miejsc do odwiedzenia na Ziemi.
Islandia jest tak różnorodna i pełna wspaniałych krajobrazów, iż trudno zwiedzić wszystko nawet podczas tygodniowego pobytu. Tutejsza prezentacja oparta jest na moich doświadczeniach związanych z krótkim 5-dniowym pobytem na wyspie w grudniu 2014 r. Skierowana jest głównie dla wszystkich, którzy planują krótką podróż głównie z nastawieniem na fotografię. Niemniej jednak mam nadzieję, że wskazówki i informacje tu zawarte okażą się pomocne również dla osób, które zamierzają spędzić tu swój czas znacznie dłużej. Zapraszam do lektury!

Półwysep Snæfellsnes
Pierwszego dnia po przylocie, jeszcze przed świtem wyruszam w kierunku Półwyspu Snæfellsnes, który często określany jest Islandią w miniaturze. Głównym jednak moim celem jest fotogeniczna góra Kirkjufell. Z Reykjaviku możemy się tam dostać krótszą drogą nr 54 (obejmuje płatny odcinek w tunelu Hvalfjörður o długości prawie 6 km), czas przejazdu to ok. 2 godz. 20 min. Można również pokusić się o dłuższą, ale bezpłatną drogę wokół malowniczych fiordów i zajmuje to niewiele ponad 3 godziny. Planując powrót do Reykjaviku tego samego dnia warto przejechać obiema trasami, tak jak ja to zrobiłem i uważam ze to był dobry pomysł.
Jadąc dłuższą drogą przejeżdżamy wzdłuż Fiordu Hvalfjörður (ang. Whale fjord / pl. Wielorybi fiord), który jest największym fiordem na południowo-zachodnim wybrzeżu Islandii. Szczególną atrakcją tego miejsca są piękne, surowe góry i kaniony oraz najwyższy wodospad Islandii – Glymur (198 m).

Góra Kirkjufell jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych atrakcji Islandii i przez wielu uważana za najpiękniejszą na całej wyspie. Prezentuje się imponująco i nie bez przyczyny jest również najczęściej fotografowaną górą. Osiąga wysokość 463 m i ma bardzo charakterystyczny stożkowaty kształt dzięki czemu wyróżnia się wśród innych szczytów. Widziana z przodu przypomina wieżę kościelną, stąd jej nazwa (pl. Góra Kościół). Podobno wspinaczka na wierzchołek zajmuje ok. 1,5 godziny.

Za wioską Grundarfjörður, zaledwie 2 minuty jazdy, znajduje się mały parking. Stamtąd już tylko 5 minut na piechotę i dochodzimy do miejsca skąd najlepiej obserwować górę Kirkjufell. Mała górska rzeka przepływająca pod starym mostem tworzy piękny wodospad z licznymi kaskadami. Kadr z wodospadem na pierwszym planie i imponującą górą na dalszym to murowany klucz do udanej fotografii.

Góra Kirkjufell znakomicie nadaje się na obserwację i fotografię zorzy polarnej, gdyż widok od strony wodospadu jest skierowany na północ.


W miejscach takich jak to można się spodziewać co najmniej kilku innych pasjonatów fotografii, którzy też przybyli by uchwycić ten piękny widok. Czekając, aż gwiazdy rozbłysną na niebie, warto w takich chwilach nawiązać rozmowę i wymienić się doświadczeniami. Osobiście poznałem tutaj jednego z nich, który wraz z zespołem Fstoppers pracował nad materiałem filmowym o Islandii. Polecam obejrzeć, film poniżej.
Golden Circle (Złota pętla)
Drugi dzień pobytu przeznaczony jest na wycieczkę wokół Golden Circle (pl. Złota pętla). To najbardziej popularna atrakcja turystyczna w Islandii. Długość trasy wynosi 300 km i łączy trzy najbardziej znane miejsca o znaczeniu przyrodniczym, krajobrazowym i historycznym Islandii: Park Narodowy Þingvellir, obszar geotermalny Haukadalur z gejzerami oraz wodospad Gullfoss. Po drodze można jeszcze zobaczyć wiele innych ciekawych miejsc, które są mniej popularne, chociaż nie mniej zachwycają swym pięknem.


Park Narodowy Þingvellir wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To skarb historyczny i kulturowy, ale również przyrodniczy i geologiczny Islandii. W 930 r. Wikingowie wybrali to miejsce na obrady Alping, pierwszego na świecie demokratycznego parlamentu. Ukształtowanie terenu stworzyło tutaj naturalny amfiteatr, który idealnie nadaje się na przemówienia publiczne. Co więcej, Þingvellir położony jest na styku płyt tektonicznych euroazjatyckiej i północnoamerykańskiej. Rozsuwają się one ok. 2 cm/rok i jest to jedyne miejsce na świecie, gdzie można obie płyty tektoniczne zobaczyć powyżej poziomu wód oceanów. Oznacza to, że możemy jedną nogą być w Ameryce zaś drugą w Europie!

Wodospad Brúarfoss często określany jest jako hidden gem (pl. ukryty klejnot) i rzeczywiście nie jest łatwo tu trafić. I nie jest to bynajmniej problem dojazdu, ale raczej jest to zupełnie niepozorne miejsce, o którym niewiele osób wie i dojazd jest nieoznakowany. Jadąc drogą nr 35 należy skręcić w drogę wewnętrzną osiedla domków letniskowych, a następnie przejść ok. 10 minut pieszo w stronę rzeki. To jedno z najbardziej zdumiewających miejsc jakie miałem okazję zobaczyć na Islandii. Intensywnie turkusowa woda rzeki jest wręcz niesamowita. W zimowym scenerii miejsce to wygląda niemal jak świat czarno-biały, który ożywiony został wyjątkowej barwy rzeką. Aby ułatwić Wam dojazd oto współrzędne do nawigacji: zjazd z drogi nr 35: 64.251998, -20.489516, a mostek nad rzeką, z którego można podziwiać widok na wodospad: 64.264244, -20.515647. Jestem przekonany, że to miejsce oczaruje każdego swym pięknem.

Haukadalur jest jednym z najbardziej znanych obszarów geotermalnych nie tylko na Islandii, ale i na całym świecie. Znajdują się tu wrzące błota, źródła geotermalne, syczące fumarole i dwa słynne gejzery: Geysir i Strokkur. Geysir jest mało aktywny, ale to właśnie od jego nazwy powszechnie używana jest nazwa gejzerów dla strumieni wodnych wyrzucanych w powietrze z wnętrza ziemi. Strokkur jest za to wyjątkowo aktywny i co 8-10 minut wyrzuca wodę na wysokość około 30 m. W sumie w okolicy znajduje się ponad 40 różnych obiektów geotermalnych. Miejsce to jest wyjątkowe i tworzy niesamowity klimat dla fotografii, widoki są niemal jak z innej planety.
Obok gejzerów znajduje się Blesi, przepiękne gorące źródło, które tworzą dwa blisko położone siebie małe oczka wodne. Pomimo, iż oczka są połączone wąskim przesmykiem są one jednocześnie zupełnie odmienne. W pierwszym z nich woda jest mocno zabarwiona w intensywny kolor niebieski co spowodowane jest wysoką zawartością krzemionki koloidalnej. Temperatura wody wynosi ok. 40°C. Drugie oczko natomiast ma barwę przezroczystą i ma temperaturę ok. 100°C.



Koniec dnia przeznaczam na jeden z największych wodospadów Islandii, islandzki cud natury – wodospad Gullfoss (pl. Złoty wodospad). Znajduje się on na rzece Hvítá biorącej swój początek z położonego 40 km na północ jeziora Hvítávatn. Rwąca rzeka spada z dwóch kaskad o łącznej wysokości 32 metrów. W słoneczny dzień często można zaobserwować tu tęczę unoszącą się nad wodospadem.

Wodospady i czarne plaże
Trzeci dzień spędzam na długiej drodze w kierunku laguny lodowcowej Jökulsárlón (4,5 godz. jazdy z Reykjaviku). Po drodze zwiedzam wodospad Seljalandsfoss. To jeden z najbardziej znanych i równocześnie najpiękniejszych wodospadów Islandii. Fakt, że można go obejść dookoła “od tyłu” czyni go szczególnie wyjątkowym.


Kolejnym punktem wartym zobaczenia jest wrak amerykańskiego samolotu Douglas Super DC-3, który rozbił się tutaj w 1973 r. na czarnej plaży Sólheimasandur. Widok zardzewiałego wraku na surowym czarnym gruncie w pobliżu morza wygląda naprawdę dramatycznie. Historia załogi rozbitego samolotu okazała się niemniej łaskawa i wszyscy uczestnicy lotu przeżyli kraksę. Trudno odnaleźć tu drogę bez pomocy GPS, gdyż zjazd z głównej drogi nr 1 jest nieoznakowany i mało widoczny. Ogólnie samochód terenowy 4×4 jest tutaj rekomendowany, ale z mojego doświadczenia, mogę potwierdzić, że można dostać się tutaj również zwykłym samochodem, po prostu należy ograniczyć szybkość do 10 km/h, tak aby uniknąć zadrapań i odprysków na karoserii samochodu. Zjazd z głównej drogi nr 1 – 63.4912391,-19.3632810, a wrak samolotu – 63.459523,-19.364618.

Wodospad Skógafoss to kolejny jeden z najwspanialszych wodospadów Islandii. Wysoki na 60 metrów i szeroki na 25 metrów usytuowany jest na rzece Skógá, na dawnym klifie nadmorskim. Olbrzymia ilość mżawki, która towarzyszy wodospadowi powoduje, że bardzo często w dni słoneczne można tu zaobserwować tęczę (czasami nawet podwójną). Legenda głosi, że Wikingowie ukryli skarb w jaskini znajdującej się za kurtyną wodną.


Wraz z przybyciem pierwszych osadników na Islandię pojawiło się wiele mitów i legend o Huldufólk (pl. Ukryci ludzie). Są to istoty ponadprzyrodzone (elfy, trole, gnomy czy wróżki), które żyją wśród ludzi lecz są one niewidoczne dla nas. Być może to zabrzmi dość nieprawdopodobnie, ale badania wykazały, że ponad połowa współczesnych Islandczyków nadal wierzy w ich istnienie. Mitologia nordycka jest wciąż tu żywa, a surowy i mroczny krajobraz pobudza wyobraźnię o istotach, które bacznie obserwują nas na każdym kroku.

Na zakończenie dnia odwiedzam małą osadę Vík í Mýrdal słynącą z jednej z najpiękniejszych nietropikalnych plaż na świecie z czarnym wulkanicznym piaskiem. Z wód morskich wyłaniają się interesujące bazaltowe formacje skalne Reynisdrangar. Stara legenda głosi, że dawno temu dwa trole próbowały ściągnąć statek z wód na ląd, jednak promienie wschodzącego słońca zamieniły ich w skalne stwory. Vík í Mýrdal jest ciekawym miejscem również z innego powodu, otóż jest to najwilgotniejsze miejsce Islandii z największą ilością opadów w ciągu roku. I to właśnie sprawia, że to tutaj szansa na zobaczenie tęczy jest znacznie większa niż gdziekolwiek indziej na Islandii.
Morskie fale forsujące czarną plaże tworzą białe pieniste smugi, które na czarnym wulkanicznym piasku tworzą świetne kompozycje o mocnym kontraście. Każdy fotograf będzie usatysfakcjonowany takim krajobrazem.

Dzień lodowego szaleństwa
Czwarty dzień pobytu rozpoczął się od gęstej mgły i deszczu. Nie wyglądało to najlepiej, zwłaszcza że długa droga do laguny lodowcowej zapowiadała się fiaskiem.
Laguna lodowcowa Jökulsárlón jest niesamowita i absolutnie wyjątkowa. To wrota do zupełnie innego, bajecznego świata. 25 km kwadratowych lodowej laguny, głębokiej na 260 m, musi robić na każdym wrażenie. Lodowe odłamki lodowca Breiðamerkurjökull powoli spływają przez Jökulsá, najkrótszą islandzką rzekę, w kierunku Oceanu Atlantyckiego. Czasami zajmuje im to nawet do 5 lat. Zamarznięta woda w postaci malowniczych formacji lodowych to tylko 1/10 tego co znajduje się pod powierzchnią wody. Aż trudno sobie wyobrazić jakie widoki skrywają głębiny laguny.

Tego samego dnia mam w programie wyprawę do jaskini lodowej. Taka wycieczka wymaga wynajęcia doświadczonego przewodnika. Spowodowane jest to tym, że informacje o geolokalizacji takich jaskiń nie są powszechnie ujawniane, ale również dlatego, że bardzo trudno się tam dostać. Tylko monstrualnych wymiarów jeepem 4×4 można tam dotrzeć, po drodze kilka razy trzeba przeprawiać się przez rwące rzeki a droga jest wyjątkowo wyboista. Zdecydowanie nie jest to podróż dla osób z wrażliwym żołądkiem. Dodatkowo przewodnik zapewnia kaski ochronne na głowę, bezpieczeństwo jest najważniejsze.

Tour do jaskini lodowej obejmuje dotarcie do jaskini, ok. pół godziny wewnątrz na zdjęcia i powrót do miejsca wyjazdu. Nasza grupa składa się z ok. 12 uczestników. Większość to przygodni turyści, niektórzy w letnich trampkach, chociaż właśnie solidne obuwie jest tu najważniejsze. Po dotarciu do miejsca czeka nas jeszcze ok. 10-minutowa piesza wycieczka przez błotnistą ścieżkę, którą kilkakrotnie przecinają górskie strumienie.


W końcu widać z dystansu wejście do jaskini lodowej. I chociaż Juliusz Verne w swojej książce Podróż do wnętrza Ziemi umiejscowił wejście do wnętrza Ziemi w zupełnie innym miejscu Islandii (pod lodowcem Snaefellsjokull) to można odnieść wrażenie, że przed nami właśnie znajdują się wrota do zupełnie innego świata.

Kiedy wchodzimy do środka to uczucie jest niesamowite, to jedno z najbardziej niezapomnianych momentów z podróży. Jaskinia lodowa (eng. Ice Cave zwana też Crystal Cave) to prawdziwie hipnotyzujący cud natury. Podróż do wnętrza jaskini jest czymś zupełnie wyjątkowym. Aż trudno opowiedzieć jak wnętrze jest piękne. Struktura lodowca widziana od wnętrza przypomina widoki z filmów science-fiction. Zimny lodowy kolor zależny jest od ilości światła słonecznego z zewnątrz. Problemem okazuje się, że w tak małej przestrzeni kiedy znajduje się więcej niż 5 osób trudno ustawić się tak, aby perfekcyjnie złapać wymarzony kadr. Każdy próbuje znaleźć jak najlepszą pozycję. Po umówionej pół godzinie na zdjęcia nasz przewodnik ogłasza odwrót. I tutaj spotyka mnie mile zaskoczenie. Widząc, że jestem jedynym uczestnikiem z aparatem z prawdziwego zdarzenia przewodnik oferuje mi dodatkowe 10 minut tylko dla siebie, tak abym mógł wykonać zdjęcia jakie sobie wymarzyłem. Jestem mu za to ogromnie wdzięczny, ale z drugiej strony myślę, że doskonale wie co robi. On otrzymuje darmową reklamę, bo trafnie przewiduje, że moje zdjęcia umieszczę na forach fotograficznych czy portalach społecznościowych. I taka koegzystencja sprawdza się tu świetnie. I jeszcze jedna z moich rad – koniecznie zabierzcie ze sobą jakąś osłonę na aparat, z lodowego sufitu cały czas cieknie woda i aparat po kilku minutach jest cały mokry, nie mówiąc już obiektywie, który co chwilę trzeba wycierać chusteczką.

Mieszkańcy Islandii zwykli mówić: “Jeśli nie podoba ci się pogoda, to po prostu poczekaj 5 minut”, co się potwierdziło kilka razy podczas mojej podróży. Warunki pogodowe potrafią się zmienić diametralnie w ciągu kilku minut. Doświadczyłem prawie każdego rodzaju pogody, od pokrytych lodem dróg, krajobrazów spowitych mgłą do czystego błękitnego nieba ze słońcem bądź gwieździstego nieba. I tym razem sytuacja była podobna, po powrocie z jaskini lodowej okazało się, że nad laguną lodową właśnie rozpoczął się prawdziwy festiwal światła i kolorów. Chmury ustąpiły błękitnemu niebu, a zachodzące słońce mieniło się na horyzoncie. Bez przesady mogę powiedzieć, że to był jeden z najbardziej ekscytujących momentów odkąd zająłem się fotografią, a jednocześnie dość nerwowy. Okazało się, że mokry aparat całkowicie zaparował od środka i nie mogłem nic zobaczyć przez wizjer. Metodą prób i błędów całe szczęście udało mi się wykonać kilka udanych zdjęć.

Zaraz po zdjęciach laguny kieruję się do oddalonej ok. 100 metrów czarnej plaży Breiðamerkursandur. To tutaj każdego dnia wolno płynące lodowe bloki z laguny Jökulsárlón kończą swą wędrówkę. Z kolei morskie fale wyrzucają je z powrotem na plażę, co powoduje, że jest ona całkowicie pokryta odłamkami lodowymi. Tworzy to prawdziwie mistyczną atmosferę. Miejsce to nadaje się szczególnie na fotografię o wschodzie słońca, gdyż plaża zwrócona jest w kierunku południowo-wschodnim i można złapać pierwsze promienie słońca. Nie jest to jednak żelazną zasadą, gdyż jak widać na zdjęciach poniżej zachód słońca również jest możliwy. Widok promieni słonecznych przenikających bloki lodowe to moment, który pozostanie w naszej pamięci na zawsze.


I końcowa wskazówka – dobrym pomysłem jest zabranie ze sobą kaloszy bądź przynajmniej wysokich nieprzemakalnych butów. W fotograficznym ferworze można łatwo dać się złapać morskiej fali. I koniecznie mieć się na baczności, już wiele osób zmoczyło lub nawet straciło tu swój drogi sprzęt fotograficzny.
Wiatry Północy
Ostatni dzień pobytu stał pod znakiem deszczu i porywistego wiatru znad Atlantyku. Planując podróż na Islandię należy o tym pamiętać, że nie każdy dzień będzie udany fotograficznie. Warto czas ten spędzić na atrakcjach łatwo dostępnych i w pobliżu dróg, tak aby w razie silnego wiatru lub deszczu można było szybko się schronić.
Krater wulkaniczny Kerið świetnie się nadaje na takie dni. Głęboki na 55 m i szeroki na 270 m wypełniony jest wodą. Minerały znajdujące się w podłożu nadają jej wyjątkowo intensywny kolor akwamaryny. Łagodny stok dookoła przypomina starożytny amfiteatr, co z sukcesem wykorzystano tutaj do organizacji koncertów ze sceną na pływającej platformie.

Nieodzownym elementem islandzkiego krajobrazu są charakterystyczne małe konie z bujną grzywą. Uważa się tutaj za zniewagę nazywanie ich kucykami. Zostały one sprowadzone przez Wikingów w VIII w. w celach transportowych w trudnym i surowym klimacie Islandii. Tak już pozostało aż do czasu pojawienia się motoryzacji w 1913 r. Żyją długo, są wyjątkowo wytrzymałe, mają bogatą osobowość i są przyjaźnie nastawione do ludzi. Islandy występują w wielu maściach, niektóre z nich potrafią nawet zmieniać swój kolor w zależności od pory roku. Nic zatem dziwnego, że język islandzki zawiera ponad aż 100 słów określających ich kolorystykę.

Z każdą kolejną godziną wiatr stawał się coraz bardziej silny i uciążliwy, trudno było wręcz otworzyć drzwi samochodu. W tej sytuacji najsensowniejszym rozwiązaniem wydawał się powrót do Reykjaviku i wykorzystanie reszty czasu na poznanie lokalnych miejsc, gdzie tętni życie artystyczno-muzyczne Islandii.


Podsumowanie
Wszystkie wcześniej wymienione miejsca możecie odnaleźć na poniższej mapie. Jak widać jest to zaledwie mały fragment całej Islandii. Być może kiedyś dopiszę drugą część obejmującą pozostałe tereny. Jeśli mieliście okazję je zobaczyć to proszę o Wasze wskazówki.
Będę Wam wdzięczny za każdy komentarz. Napiszcie proszę, czy spodobał Wam się ten artykuł. Chętnie z Wami podyskutuję i odpowiem na ewentualne dodatkowe pytania.
Przydatne informacje: